Midway

PREMIERA: 08.11.2019

Produkcja: USA 2019

Czas trwania: 140 min.

OBSADA:

Woody Harelson … Admiral Chester Nimitz

Denis Quaid … Vice Admiral William 'Bull’ Halsey

Patrick Wilson … Edwin Layton\

Luke Evans … Lieutenant Commander Wade McClusky

Ed Skrein …  Dick Best

Mandy Moore … Anne Best

Aaron Eckhart … Lieutenant Colonel Jimmy Doolittle

Nick Jonas … Bruno Gaido

TWÓRCY:

Reżyseria …  Roland Emmerich

Scenariusz … Wes Tooke

Zdjęcia … Robby Baumgartner         

Muzyka … Harald Kloser, Thomas Wanker

Montaż … Adam Wolfe

Wojenna superprodukcja mistrza wielkich filmowych widowisk Rolanda Emmerich

Jedna z najważniejszych bitew w historii ludzkości, która odmieniła losy wojny na Pacyfiku, ukazana z bezprecedensowym rozmachem.

Gwiazdorska obsada w opowieści o braterstwie, przyjaźni, a przede wszystkim odwadze dowódców i żołnierzy, którzy zatriumfowali nad potężnym przeciwnikiem.

Wojna na Pacyfiku, której początek dał atak Cesarskich Sił Powietrznych na bazę Pearl Harbour, od początku układała się po myśli japońskiego dowództwa. Duża część amerykańskiej floty wojenna uległa zniszczeniu, a dowództwo, szczególnie polityczne, nie potrafiło odnaleźć się w nowej sytuacji. W takich okolicznościach amerykańska baza na Midway pełniła rolę ostatniego szańca obrony, po przerwaniu którego Japonia zapanuje niepodzielnie na Pacyfiku co może przesądzić o losach wojny. Roland Emmerich dzieje bitwy pozwala nam śledzić oczami zwykłych marynarzy, pilotów, a także generałów i polityków, których decyzje miały zdecydować o życiu tysięcy ludzi.

SPEKTAKULARNA BITWA O MIDWAY

„Moglibyście zapytać, dlaczego poleciałem, wiedząc, że pewnie już nie wrócę.
Ci ludzie byli moimi braćmi. Poleciałbym za nimi prosto do piekła”.

Dick Best

Bitwa o Midway, w której mocno przetrzebiona amerykańska flota starła się z Japońską Cesarską Marynarką Wojenną o dominację na Pacyfiku, miała kolosalne znaczenie dla losów II wojny światowej. Oparty na prawdziwych wydarzeniach najnowsze filmowy widowisko Rolanda Emmericha opowiada o mężnych żołnierzach oraz ich taktycznie błyskotliwych dowódcach, którzy udowodnili, że walka trwa zawsze do samego końca. To historia niezwykłego braterstwa w godzinie największej próby, a także opowieść o najwyższym poświęceniu w obronie wyznawanych wartości. Zaczęło się od zdradzieckiego ataku na Pearl Harbor, ale sześć miesięcy później, przygotowując się do bitwy o Midway, marynarka wojenna Stanów Zjednoczonych wciąż stanowiła cień dawnej potęgi. Amerykanie mieli natomiast jedną przewagę nad Japończykami – sprawność taktyczną swoich analityków oraz dowódców, a także hart ducha zgromadzonych na Pacyfiku żołnierzy. „Midway” zabiera widza w sam środek tamtych wydarzeń, pozwalając mu obserwować proces decyzyjny na najwyższych szczeblach i umieszczając go wraz z lotnikami w kokpitach samolotów, by przekonać się na własne oczy, jak wyglądały podniebne starcia w jednej z najtrudniejszych bitew II wojny światowej.

Roland Emmerich dał się już poznać wielokrotnie jako niedościgniony mistrz filmowego spektaklu. Na swoim koncie ma zarówno finezyjnie wykonane wysokobudżetowe produkcje science-fiction w rodzaju „Dnia Niepodległości”, jak i zawiłe historyczne widowiska w typie „Patrioty”. Jako reżyser Emmerich nie skupiał się jednak nigdy tylko na wybuchach i intensywnej akcji, lecz przyglądał również swoim bohaterom, przeważnie prostym ludziom postawionych przed sytuacją, w której jedynym wyjściem była walka do samego końca. Do realizacji „Midway” słynny filmowiec przygotowywał się od niemal dwudziestu lat. „Jestem zaszczycony, że mogliśmy opowiedzieć tę historię, ponieważ dzisiejsze młode pokolenie bardzo często nie zna opowieści o ludziach, którzy walczyli i ginęli za ich wolność”, wyjaśnia Emmerich. „Bez pokolenia walczącego w II wojnie światowej dzisiejszy świat byłby zupełnie inny. Sprzeciwili się fali faszyzmu i powstrzymali ją przed zalaniem świata, czasami stawiając na szalki własne życie. Nie chciałbym, żebyśmy o tym kiedykolwiek zapomnieli, a kino daje wspaniałą sposobność do postawienia tym ludziom pięknego pomnika z ruchomych obrazów”.

Emmerich wyobraził sobie bitwę o Midway nie jako neutralne odtwarzanie kolejnych etapów morskich i powietrznych potyczek, lecz z opowieść snutą z perspektywy uczestniczących w niej postaci, które łączy szczególna więź. „Na nasz film składają się trzy osobne, ale wzajemnie przeplatające się historie. W pierwszej obserwujemy pilotów stacjonujących na lotniskowcu U.S.S. Enterprise – Dicka Besta, Clarence’a Dickinsona i Bruno Gaido. Oni wszyscy istnieli, są postaciami historycznymi”, podkreśla reżyser „Midway”. „W ramach drugiej historii przenosimy się do bazy w Pearl Harbor i poznajemy dokonania analityka Edwina Laytona, łamacza kodów Josepha Rocheforta oraz Admirała Chestera W. Nimitza. Z kolei trzecia została w pełni poświęcona perspektywie japońskiej, bez której zrozumienia nie można w pełni pojąć tego, co wydarzyło pomiędzy grudniem 1941 a czerwcem 1942 roku. Przyglądamy się poczynaniom Admirała Isoroku Yamamoto, kontradmirała Tamona Yamaguchiego, admirała Chuichiego Nagumo oraz ich oficerów. Oni również są postaciami historycznymi”.

Scenarzysta Wes Tooke po raz pierwszy omawiał z Rolandem Emmerichem różne aspekty bitwy o Midway, gdy obaj zajmowali się innym projektem, jednakże już wtedy czuł, że będzie to projekt absolutnie wyjątkowy. Również z tego względu, że wyraźnie zajmował szczególne miejsce w sercu reżysera. „Wspomniał, że ta bitwa zawsze go fascynowała i chciałby nakręcić o niej film, co mnie z miejsca zaintrygowało, ponieważ mój dziadek służył w tamtych czasach marynarce wojennej, a będąc scenarzystą, od dawna chciałem w jakiś sposób opowiedzieć o tym, jak wyglądało wówczas życie w tamtej formacji”, informuje Tooke. „Od dziecka interesowałem się również kwestiami militarnymi, a szczególnie na moją wyobraźnię oddziaływały wydarzenia na Pacyfiku w trakcie II wojny światowej. W ciągu sześciu miesięcy, które upłynęły od masakry na Pearl Harbor do bitwy na Midway zdarzyło się tak wiele, że trudno to w ogóle objąć umysłem, nawet po tylu latach. Ale musimy próbować, nawet jeśli nie dla siebie, to chociaż dla ludzi, którzy wtedy odparli przeważające siły japońskie. Wiedziałem, że Roland opowie tę historię tak, jak nie została jeszcze nigdy opowiedziana”.

Filmowcom najbardziej zaimponowała odwaga, z jaką młodzi mężczyźni stawiali czoła trudom II wojny światowej. „Niezłomny duch i chęć zemsty za Pearl Harbor, nikt nie mógł ich złamać”, mówi producent wykonawczy Marco Shepherd. Dennis Quaid, który wcielił się w Admirała Williama „Bull” Halseya, twierdzi, że nie było lepszego reżysera do opowiedzenia ich historii. „Roland pokazuje widzom to, czego nigdy jeszcze w kinie nie widzieli, ale w taki sposób, że robi się z tego czysta filmowa magia”. Przed Emmerichem stanęło jednak nie tylko wyzwanie zrobienia kolejnego filmowego spektaklu, ale także nakręcenie opowieści mocno osadzonej w historycznych realiach, by złożyć walczącym w bitwie o Midway żołnierzom hołd. Nie tylko Amerykanom. „Kiedy zaczęliśmy intensywnie pracować nad scenariuszem, odkryliśmy tysiące fascynujących materiałów o japońskiej perspektywie, które nigdy wcześniej nie były szerzej znane w Ameryce, a jeśli nawet były, to zaledwie garstce akademików i pasjonatów II wojny światowej. Bardzo się cieszymy z tego, że mogliśmy zawrzeć w naszym filmie również cząstkę ich prawdy, której nie wolno im odbierać tylko dlatego, że przegrali”, dodaje scenarzysta Tooke. „Roland nalegał na akuratność historyczną, więc wszystko, co dzieje się na ekranie, wydarzyło się w jakiejś formie w rzeczywistości. Zaczynamy w grudniu 1941 roku atakiem na Pearl Harbor a kończymy w czerwcu 1942 bitwą o Midway”.

O PROCESIE PRODUKCJI

Projekty takie jak „Midway” powstają całymi latami, nic więc dziwnego, że genezę wojennego spektaklu Rolanda Emmericha można prześledzić aż do pewnego listopadowego dnia 2016 roku. „Zaczęło się od tego, że Roland odleciał w pewnym momencie i zaczął śnić na jawie sen o filmie o słynnej bitwie sprzed kilkudziesięciu lat, który chce nakręcić od dawna, ale zawsze coś mu w tym przeszkadza”, wspomina Kirk M. Petruccelli, stały scenograf Emmericha. „Jeździliśmy do Montrealu i rozmawialiśmy długimi godzinami z ludźmi od dokumentacji, historykami oraz szefami poszczególnych pionów, żeby sprawdzić, czy w ogóle jesteśmy w stanie nakręcić taki film w formie, w której wyobraża go sobie Roland. I nagle marzenie się ziściło. Roland krzyknął Robimy ten film!, a dziesięć tygodni później zaczęliśmy wraz z moją ekipą praktyczne prace nad rozmaitymi obiektami do planów zdjęciowych i wnętrz”. Petruccelli odwiedził również wiele razy waszyngtońskie archiwa, by zebrać jak najwięcej historycznych oraz kartograficznych danych, a także przyjrzeć się tysiącom zdjęć z tamtych lat. „Poznaliśmy wszystkie obiekty na wylot, dosłownie na poziomie najmniejszych detali, również pełne projekty różnych okrętów wojennych, przede wszystkim pancerników i lotniskowców. Wszystko musiało wyglądać autentycznie”, podkreśla z dumą scenograf „Midway”.

Kolejnym źródłem materiałów archiwalnych oraz pożytecznych informacji okazał się rząd amerykański. „Jeśli zabierasz się za widowiskowe kino, w którym główną rolę gra wojsko, pierwszą rzeczą, którą robisz, jest wykonanie telefonu do biura prasowego Departamentu Obrony”, tłumaczy producent Harald Kloser. „Spodobał im się nasz scenariusz, ponieważ opowiadał nie tylko o kolejach bitwy o Midway, ale również o ludziach, którzy w niej walczyli. Dostaliśmy od rządu ogromne wsparcie, mogliśmy między innymi kręcić w historycznych miejscach, do których w innym wypadku nigdy byśmy się nie dostali, jak na przykład na łodzi podwodnej U.S.S. Bowfin oraz w prawdziwych placówkach na Ford Island i Pearl Harbor. To była wzorowa współpraca, dzięki której film wzniósł się na jeszcze wyższy poziom”, mówi producent „Midway”. „Mieliśmy ogromne szczęście kręcić w bazie wojskowej Hickham na Hawajach, w starym, podniszczonym domu, który został przywrócony na potrzeby filmu do życia”, potwierdza aktorka Mandy Moore. „Czułam się na planie tak, jakbym przeniosła się w czasie do lat 40. zeszłego wieku. Możliwość kręcenia w miejscach, w których nasze postaci naprawdę mieszkały, była czymś niezwykłym. Pozwoliło nam to lepiej wczuć się w nasze role”.

Ze względów czysto logistycznych produkcja nie zorganizowała całego okresu zdjęciowego na Hawajach, jednak rozległe, imponujące precyzją wykonania plany, które powstały w studiu w Montrealu, zostały odtworzone w każdym szczególe. „Kręcąc taki film jak Midway, masz do wyboru: albo kręcić w prawdziwych lokacjach, albo zbudować je od zera. Musieliśmy w niektórych wypadkach stworzyć plany, ponieważ miejsca, o których opowiadamy w filmie, albo już nie istnieją, albo są tak odległe geograficznie, że przenoszenie tam ekipy nie miałoby sensu”, mówi Kloser. „Trzymaliśmy się oryginalnej skali wszystkich obiektów, łącznie z kantynami na U.S.S. Enterprise oraz U.S.S. Yorktown czy dokładną długością pokładu startowego”, informuje z dumą producent „Midway”. „No dobrze, przyznaję, musieliśmy o kilkadziesiąt centymetrów skrócić jeden z pokładów, ponieważ nie mieścił nam się na hali w studiu, ale według wszystkich projektów miał być odtworzony jeden do jednego!”

Z największą możliwą precyzją odtworzono natomiast dwa słynne amerykańskie samoloty, które odegrały ważną rolę w bitwie o Midway: bombowiec nurkujący SBD Dauntless oraz pokładowy samolot torpedowo-bombowy TBD Devastator. „Modele TBD praktycznie już nie istnieją, ale uzyskaliśmy dostęp do jedynego zachowanego samolotu na planecie!”, wspomina scenograf Petruccelli. „Przeprowadziliśmy dokładną dokumentację wszelkich istniejących danych i opisów tych maszyn, żeby nauczyć się wszystkich ich mechanizmów, po czym zrekonstruowaliśmy jedną z nich na planie. Muzea by się nie powstydziły tego wykonania”, śmieje się Petruccelli, dodając, że nieco łatwiej było w przypadku serii SBD, ponieważ zachowało się aż pięć działających maszyn. „Pojechaliśmy aż do Vancouver, gdzie zleciliśmy wspaniałej grupie artystów zbudowanie replik bombowca SBD oraz TBD Devastatora. Nasze modele musiały być ruchome i łatwe w użyciu, a jednocześnie musiały mieć pełne uzbrojenie z tamtych czasów i sprawne silniki. Realizm najwyższej próby. Po dziewięciu tygodniach dostaliśmy oba samoloty w częściach, a my je poskładaliśmy i odpowiednio wykończyliśmy”.

Mimo całego przygotowania i tony zebranych informacji zdjęcia na planie U.S.S. Enterprise, najbardziej legendarnym statku w historii II wojny światowej, który uczestniczył w praktycznie każdej większej bitwie na Pacyfiku, były dla ekipy ogromnym wyzwaniem. Dziedzictwo statku nie uratowało go przed zezłomowaniem. „Myśleliśmy z początku, by nakręcić te ujęcia po prostu na odpowiednio dostosowanym scenograficznie lotniskowcu, ale szybko zrozumieliśmy, że z różnych powodów nie będzie to rozsądne”, mówi Emmerich, wymieniając między innymi brak kontroli nad światłem oraz niemożliwość wyciszenia wszystkich otaczających statek dźwięków współczesności. Ekipa skierowała się więc do studia, by w otoczeniu blue screenów wiernie odtworzyć U.S.S. Enterprise i powołać go później do morskiego życia za pomocą magii efektów komputerowych. „Ustaliliśmy z Rolandem listę priorytetów”, wspomina nadzorujący efekty specjalne w filmie Guillaume Murray. „Roland chciał przede wszystkim zobaczyć w akcji te ogromne działa, a także ukazać w scenach walk, w jaki sposób wiejący po pokładach statków wiatr utrudniał marynarzom działania. Nie chciał też przesadnej estetyzacji czy stylizacji, lecz brud i ohydę wojennej potyczki. Smród z dział, deszcz, mgłę, wszystko czego ludzie przebywający na statku doświadczyli na własnej skórze”.

Szybkości pracy na planie nie ułatwiał fakt, że Emmerich wymagał, by aktorzy nie używali dublerów, jeśli nie było to konieczne. „Roland chciał udziału kaskaderów, ale nie w miejsce aktorów, więc musiałem wymyślić choreografię scen akcji, która pasowała do takich założeń”, wspomina koordynator kaskaderów Patrick Kerton. „Ogółem miałem na planie 20 kaskaderów, a aktorzy wykonali w zasadzie wszystkie skomplikowane układy. I nigdy mi nie odmawiali”, kontynuuje Kerton. „Plan lotniskowca był gigantyczny i niesamowicie oddziaływał na wyobraźnię, a maszyny tworzące wiatr dawały nam niezły wycisk”, opisuje pracę na planie aktor Ed Skrein. „To nie były przelewki. Musieliśmy krzyczeć z całych sił, by przebić się przez huk wiatru, nawet jeśli mówiliśmy do ludzi stojących metr od nas. Dochodziły do tego odgłosy wystrzałów z dział. Surrealistyczne doświadczenie, nie musieliśmy zbytnio używać wyobraźni, żeby wejść całkowicie w ten świat. Pamiętam, że czułem odrzut dział w każdej kości i mięśniu”.

Ekipa od efektów specjalnych współpracowała z grupą zawodowych kaskaderów, aby stworzyć odpowiednio intensywne sekwencje akcji, które będą zapierały widzom dech w piersiach, wliczając w to dość niewiarygodną, lecz stuprocentowo opartą na faktach scenę z pewną torpedą… „Niejaki Slim Townsend zatrzymał torpedę, która zerwała się z jednego z samolotów na U.S.S. Enterprise”, wyjaśnia Kerton. „Mój kaskader, Tyler Hall, był w tym samym wieku i przystał na wyzwanie. Łapanie torpedy to diabelnie trudna sprawa, bo obiekt masywny, porusza się szybko, a nie ma czym się podeprzeć na pokładzie, ale uważam, że wyszło fantastycznie”. W kolejnej spektakularnej i całkowicie zaczerpniętej z rzeczywistości scenie niejaki Bruno Gaido zestrzeliwuje ze stojącego na pokładzie U.S.S. Enterprise samolotu lecącego prosto na nich japońskiego kamikaze. W postać tę wciela się Nick Jonas. „Cała scena polega na tym, że Nick biegnie przez pokład, przeskakuje przez skrzydło, wsiada do samolotu, wyciąga karabin Gatlinga i zaczyna strzelać do nadlatującego wroga”, mówi Kerton. „Jednak wykonanie, jak nietrudno się domyślić, było znacznie bardziej skomplikowane. Ale efekt był wart wysiłku”.

Gigantyczną pracę wykonał oczywiście pion scenograficzny. „Kiedyś budowano wszystko inaczej i z innych materiałów, a gdy znalezienie odpowiednich śrub, nakrętek czy sworzni nie było możliwe, korzystaliśmy z tego, co mieliśmy pod ręką, a później maskowaliśmy to na różne sposoby przed kamerami”, śmieje się Murray, dodając, że mimo wszystko takich przypadków nie było aż tak wiele. Zupełnie innym rodzajem wyzwania było odtwarzanie scen osadzonych w Japonii, zupełnie odmiennej kulturowo od kraju, który znamy współcześnie. „Zaczynamy nasz film od perspektywy japońskiej, żeby wprowadzić widza w ich świat honoru ponad wszystko, bo inaczej nie da się zrozumieć tego, co się stało na Pacyfiku. Zbudowaliśmy również bardzo interesujący wizualny kontrast pomiędzy zbrojącą się na potęgę przemysłową Ameryką a starym światem tradycji i zasad Japonii, która sprzeciwia się własnym ideałom, by przetrwać”, opowiada dekoratorka wnętrz Caolyn Louckes. „Prawda jest taka, że japońska flota opierała się w większości na statkach z I wojny światowej, które były jeszcze częściowo wykończone drewnem, mosiądzem, mahoniem. Oficerowie nosili białe rękawiczki, a statki emanowały nietypową energią. Dało nam to możliwość stworzenia pięknej palety barwnej dla tej części filmu, ale oczywiście siłom japońskim nie ułatwiło morskich potyczek”, dodaje Louckes.

Kostiumograf Mario Davignon korzystał z tysięcy dostępnych historycznych fotografii, by znaleźć odpowiedni ton dla filmowego widowiska Rolanda Emmericha. Podjął też współpracę z kilkoma konsultantami, wliczając w to Harlana Glenna, zaangażowanego w promowanie prawdy o II wojnie światowej autora pięciu starannie udokumentowanych książek o historii amerykańskiego wojska. „Mieliśmy kilka miesięcy na dokładne poznanie ubiorów postaci, o których opowiada film, a wszystkie stroje, które widzowie zobaczą na ekranie, są precyzyjnym odwzorowaniem tego, co i jak nosili wówczas marynarze, oficerowie i admirałowie”, twierdzi Glenn. A Davignon dodaje: „Wojskowe stroje zmieniały się bardzo często, więc musieliśmy pracować wedle konkretnych wytycznych z 1941 roku, żeby nic nie pomieszać. Pół roku później wiele rzeczy już się zmieniło, ale na początku wojny w amerykańskiej marynarce wciąż panowały jeszcze trendy z poprzedniej dekady. W pół roku ekranowego czasu pokazujemy jakby dwa różne światy”. Aktor Ed Skrein śmieje się, że nie musiał w zasadzie nic robić, bo tylko dzięki kostiumom oraz rekwizytom wyglądał na planie jak klasyczny twardziel. „Skórzana kurtka, skórzane rękawiczki, koszulka khaki, pas na broń, nóż, amunicja, kapelusz, gogle i radio. Gdyby nie maszyny produkujące na planie wiatr, chodziłbym ciągle przegrzany!”

Wiele postaci dostało też intrygujące rekwizyty, które podkreślały ich charakter i osobowości. „Komandor podporucznik Lindsey nosi w filmie gustowny szalik, który podkreśla jego słynną szykowność. Dość wspomnieć, że ludzie określali go na statku Errolem Flynnem”, kontynuuje kostiumograf. A aktor Luke Evans dodaje: „Miałem wielkie szczęście, że mogłem chodzić w prawdziwym mundurze. Doceniałem fakt, że nosił go kiedyś rzeczywisty amerykański oficer, a w efekcie jeszcze mocniej poczułem odpowiedzialność spoczywającą na nas wszystkich, by dobrze opowiedzieć historie tych walecznych ludzi”. Bo choć Roland Emmerich jest znany światowej widowni przede wszystkim jako twórca wyśmienitych filmowych spektakli, tym razem skupia się równie mocno na wątkach lojalności, braterstwa, odwagi oraz poświęcenia za kraj, a nie są to przecież tylko wartości amerykańskie, lecz uniwersalne, zrozumiałe w każdym zakątku świata. „Roland opowiada o ciekawych osobowościach tragicznie uwikłanych w jedną z kluczowych bitew II wojny światowej. Pod względem efektowności jest to poziom, który dzisiaj jest przeznaczony głównie dla najbardziej kasowych produkcji o superbohaterach, a z perspektywy emocjonalnej nie było ostatnimi czasy filmu, który pozwalałby widzom wejść tak mocno do głów walczących żołnierzy”, twierdzi scenarzysta Wes Tooke.

Wiele dekad po wydarzeniach, o których z taką werwą opowiada „Midway”, Roland Emmerich unieśmiertelnia na dużym ekranie kinowym historie walczących na Pacyfiku żołnierzy po obu stronach ideologicznej barykady. „Pokazujemy Amerykę, która dopiero co wychodziła z lat Wielkiej Depresji i daleko jej było do miana superpotęgi. Stany Zjednoczone robiły zresztą na samym początku wszystko, żeby zachować neutralność i nie wziąć udziału w II wojnie światowej. Dopiero tragedia Pearl Harbor zmieniła ich nastawienie”, tłumaczy Tooke. „To były znacznie prostsze czasy, ale zarazem czasy, w których ludzie narażali życie za wyznawane wartości, więc Midway jest dla nich wszystkich hołdem. Wracamy pamięcią do epoki, w której patriotyzm był czymś więcej niż tylko rzucanym na wiatr słowem, a cały naród potrafił się zjednoczyć w obliczu wroga. Być może zainspirujemy część widzów do refleksji nad takimi kwestiami, ale nawet jeśli nie, na pewno utrwalimy w kulturze masowej świadomość dokonań żołnierzy, marynarzy i lotników walczących za wolność naszą i waszą w bitwie o Midway”.

GŁÓWNE POSTACI

DICK BEST (ED SKREIN)

Jedną z kluczowych postaci bitwy o Midway, a tym samym „Midway” Rolanda Emmericha, był Dick Best, młody twardziel z New Jersey. Mimo że był gościem dość charakternym i brak mu było wyrozumiałości wobec ludzi, którzy nie akceptowali ryzyka z taką łatwością co on, Best był naturalnym przywódcą oraz wyśmienitym pilotem. Jeśli leciałeś w eskadrze Besta, miałeś większe szanse na przeżycie. Tak po prostu. Był również typem klasycznego amerykańskiego bohatera, którego dokonania w trakcie walki o Midway mogą służyć do dziś za inspirację dla młodych ludzi. „W filmie poznajemy kilka oblicz Besta. Jest Best arogancki, który potrafi wyłączyć silnik samolotu, by udowodnić, że potrafi wylądować bez tego. Po Pearl Harbor widzimy Besta nieustraszonego, który próbuje w pojedynkę odmienić losy wojny. Ale w trakcie wojny na Pacyfiku Best traci kilku przyjaciół i wpada w emocjonalny dołek, z którego trudno jest mu wyjść”, wyjaśnia Ed Skrein. „Otwiera się tylko przed dwiema osobami: żoną Ann i przyjacielem, Clarence’em Dickinsonem. Pomagają mu zapomnieć o życiowych porażkach, odzyskać dawny rezon i stać się charyzmatycznym przywódcą dla swoich ludzi”. A producent Kloser dodaje, że film ma przywrócić postać Besta kulturze masowej. „Przez lata został niesłusznie zapomniany, a był jednym z największych bohaterów bitwy o Midway. Po tym starciu nigdy już zresztą nie latał ze względu na rany, których zaznał w powietrznej walce”

EDWIN LAYTON (PATRICK WILSON)

Edwin Layton, komandor podporucznik marynarki wojennej Stanów Zjednoczonych, miał za zadanie analizować dane zbierane przez wywiad i wspomagać dowódców w układaniu strategii wojskowej. Pracował blisko z admirałem Nimitzem i jego grupą genialnych łamaczy szyfrów. To on odpowiadał za odkrycie planu japońskiej ofensywy na Midway. Mimo że admirał Nimitz, dowódca floty amerykańskiej na Pacyfiku, otrzymywał sprzeczne informacje z Waszyngtonu, zaufał Laytonowi, który był gotów położyć na szali swoje życie, by udowodnić, że to on ma rację i Midway stanie się niedługo polem bitwy. „Edwin to niezwykle utalentowany oficer wywiadowczy, który władał biegle językiem japońskim i przez lata nawiązał wiele kontaktów dyplomatycznych z Japonią”, wyjaśnia scenarzysta Tooke. „Tragedię Pearl Harbor uznawał za własną porażkę, więc obiecał sobie, że nie tylko nigdy więcej nie popełni takiego błędu, ale także że odkupi swoje winy za to, co się stało”. Wcielający się w tę postać Patrick Wilson podkreśla, że Layton był osobą skrupulatną i skrytą, ale zarazem szalenie inteligentnym człowiekiem, który dał amerykańskiemu wywiadowi świeżość myślenia. „Na przełomie lat 30. i 40 XX wieku część ludzi w rządzie wciąż nie rozumiała, jak ten cały system działa, więc analitycy byli traktowani jako niemal osobna kasta”, mówi aktor, który podszkolił na potrzeby roli swój japoński. „Layton doskonale znał ten język, wykazując tym samym szacunek dla narodu japońskiego. I właśnie w tym języku rozmawiał z admirałem Yamamoto, mimo że wiedział, że admirał mówi po angielsku. To dobrze pokazuje, jakim był człowiekiem”.

CHESTER W. NIMITZ (WOODY HARRELSON)

Po tragedii Pearl Harbor admirał Chester W. Nimitz został mianowany dowódcą amerykańskiej floty na Pacyfiku, co jeden z oficerów określił „najbardziej wymagającą posadą na świecie”. Wiedząc, że Stany Zjednoczone przystąpiły do wojny na dwóch frontach, europejskim oraz pacyficznym, Nimitz zdawał sobie sprawę z odpowiedzialności, którą na siebie przyjmuje. Dlatego poprosił E. Laytona o pomoc w zdobywaniu informacji, by „przywalić Japończykom tak mocno, że to naprawdę poczują”. W filmie Biały Dom przekonuje Nimitza, by nie słuchał Laytona, który twierdzi, że Japończycy zaatakują Midway, ale nauczył się mu ufać – i tak razem zaczynają pisać na nowo historię II wojny światowej. „Był niezwykłym człowiekiem”, mówi Tooke. „Na początku II wojny światowej miał szczery zamiar rozstać się z wojskiem i przejść na zasłużoną emeryturę, ale marynarka nie chciała go wypuścić po tym, co stało się w Pearl Harbor. Odpowiedni ludzie na odpowiednich stanowiskach zdawali sobie sprawę z jego umiejętności. Był także prawdziwym twardzielem. „Słynna anegdota głosi, że gdy pewnego dnia był oprowadzany po wnętrzu łodzi podwodnej uszkodził sobie palec, ale Nimitz nie zgodził się na zakończenie wycieczki – i dopiero później udał się z raną do szpitala. Nie było lepszego oficera, by objąć dowodzenie nad rozbitą flotą”. Harrelson, który zagrał Nimitza w filmie, konkluduje: „Po Pearl Harbor cały naród naciskał, by Ameryka jak najszybciej odbudowała swoją potężną flotę i odzyskała status światowej potęgi, a admirał Nimitz idealnie się do tego nadawał. Jego decyzje zmieniły losy całej wojny”.

WADE MCCLUSKY (LUKE EVANS)

Wade McClusky jest odważnym, znającym smak ryzyka oficerem w stopniu komandora podporucznika, który na pokładzie U.S.S. Enterprise dowodzi pilotami bombowców nurkujących. Jego zadaniem było przekazywanie lotnikom przed kolejnymi misjami danych o siłach japońskich. Gdy zasiadał w kokpicie samolotu, stawał się natomiast brawurowym pilotem gotowym do ścierania się nawet z przeważającym przeciwnikiem, jednakże odniesione w walkach rany sprawiały, że jego dowódcy woleli na nim polegać na ziemi. Dzięki wielkiej inteligencji oraz odrobinie szczęścia McClusky stał się kolejną z kluczowych postaci bitwy o Midway. „Jako dowódca eskadry często zawierzał instynktowi, co sprawiło, że amerykańscy lotnicy zdołali zniszczyć zakradający się do floty japoński okręt wojenny. Gdyby po prostu podążał za rozkazami, historia wojny na Pacyfiku wyglądałaby inaczej”, opowiada scenarzysta Tooke. A wcielający się w postać McClusky’ego aktor Luke Evans dodaje: „Jest nieco starszy od swoich pilotów, ale jest wzorowym dowódcą. To, co zrobił w krytycznym momencie bitwy, uczyniło go jednym z bohaterów całej wojny”, wyznaje Evans. „McClusky zaprzyjaźnia się z Dickiem Bestem, bo rozumieją wzajemnie swój ból po stracie tylu dobrych pilotów. Midway jest oczywiście filmowym widowiskiem, ale przede wszystkim opowieścią o braterstwie”.

JIMMY DOOLITTLE (AARON ECKHART)

Odważny, pomysłowy, uwielbiany przez ludzi, Doolittle był dowódcą eskadry bombowców. Admirał Halsey uznawał go za „prawdopodobnie najlepszego cholernego pilota świata”. W filmie Doolittle planuje straceńczą misję ataku lotniczego na Japonię, która ma zadać wrogowi cios tam, gdzie ten najmniej się tego spodziewa. „Był brawurowym pilotem, który nie bał się ryzyka i uwielbiał przekraczać granice wytyczone przez ludzi, którzy nie wiedzieli tyle co on. Żywą legendą”, wyjaśnia grający tę postać Aaron Eckhart, a scenarzysta Tooke podkreśla, że mimo iż nalot Doolittle’a nie był udany w sensie strategicznym, ponieważ zrzucono tylko kilka bomb, okazał się kluczowy w pozbawianiu Japończyków jednej z ich najgroźniejszych broni – morale. „Dowództwo japońskie obiecało Cesarzowi, że atak powietrzny na Japonię nie jest możliwy, więc gdy bombowce Doolittle’a tego dokonały, najwyżsi rangą oficerowie zostali upokorzeni. W rezultacie podjęto decyzję o skierowaniu sił uderzeniowych na Midway, by zneutralizować amerykańską flotę lotniskowców”, tłumaczy Tooke. Eckhart pragnie podkreślić ogromne poświęcenie lotników Doolittle’a: „Wiedzieli, że nie starczy im paliwa na powrót na lotniskowiec. Cała eskadra, siedemdziesięciu dwóch pilotów, przystała na ryzyko, że może to być ich ostatnia misja. I dla wielu była, bowiem część wylądowała w morzu lub rozbiła się przy lądowaniu, a tylko część zdołała trafić do Chińczyków. A ci, nienawidząc Japonii, pomagali amerykańskim lotnikom przeżyć i powrócić do Stanów Zjednoczonych”.

ANN BEST (MANDY MOORE)

Ann jest bardzo dumna z dokonań swojego męża, świetnie się zresztą dobrali, bowiem kobieta ma gorący temperament i niezwykle precyzyjny umysł. Tylko przy niej Dick pozwala sobie okazywać słabość i emocjonalną kruchość. Ann staje się w filmie przedstawicielką wszystkich twardych i kochających żon amerykańskich lotników, które mogły jedynie modlić się, by ich mężowie nie zginęli w bitwie o Midway. „To silna i odważna kobieta, która jest dla męża prawdziwą opoką”, wyjaśnia wcielająca się w tę postać Mandy Moore. „Mają małą córeczkę, Barbarę, ale Ann nie chce wzorem wielu innych rodzin przenosić się z dala od frontu. Zawsze była dla Dicka partnerką i przyjaciółką, nie zamierza wynieść się tysiące kilometrów dalej”. Aktorka dołączyła do projektu z oczywistych powodów. „To nie jest emocjonalnie czarno-białe kino wojenne, na ekranie widzimy pilotów nie tylko w trakcie bitew na śmierć i życie, ale także w ich domach, pośród kochających rodzin. Dlatego jeszcze bardziej im kibicujemy, gdy siadają do kokpitów i lecą na kolejne misje”. Ed Skrein, czyli filmowy mąż Moore, twierdzi, że nie było lepszej osoby do tej wymagającej emocjonalnie roli. „Mandy to istny żywioł, emanuje niezwykłą siłą, ale czuć w niej też pokorę wobec perfidnego losu. W pewnej scenie jeden z oficerów mówi do Ann, że zastanawiał się, jaka kobieta mogła poślubić kogoś takiego jak Dick Best, ale teraz, gdy ją poznał, doskonale już wszystko rozumie. Mandy świetnie ją zagrała”.

WILLIAM „BULL” HALSEY (DENNIS QUAID)

Admirał William „Bull” Halsey dowodził stacjonującym w Pearl Harbor U.S.S. Enterprise, a po druzgocącym ataku z ncy z 6 na 7 grudnia grudnia 1941 roku z przerażeniem obserwował, jak jego ukochana amerykańska flota zaczyna przegrywać wojnę na Pacyfiku ze znacznie liczniejszymi Japończykami. W filmie jest pewnym siebie, charyzmatycznym przywódcą, który nie boi się ryzykować, aby osiągnąć zamierzone cele, ale zawsze ponad wszystko stawia dobro służących pod nim ludzi. Chociaż Halsey jest chory, nalega na to, by pozwolono mu kontynuować pracę. Dopiero wyraźny rozkaz admirała Nimitza kieruje go ostatecznie do szpitala. Grający tę rolę aktor Dennis Quaid jest wielkim miłośnikiem historii, a z bitwą o Midway łączy go osobista więź. „Ojciec mojego przyjaciela, T Bone’a Burnetta, służył pod Halseyem na U.S.S. Enterprise i przeżył z nim zarówno Pearl Harbor, jak i pozostałe ważne wydarzenia na Pacyfiku. Bardzo chciałem oddać temu człowiekowi hołd”, informuje Quaid. „Halsey nie był zwolennikiem wojskowych zwyczajów i często brał sprawy w swoje ręce. Bywał arogancki i trudny, ale zyskał sobie przez lata ogromny szacunek i stuprocentową lojalność swoich ludzi, którzy traktowali go chwilami niemalże jak figurę ojcowską”.

BRUNO GAIDO (NICK JONAS)

Bruno Gaido zajmował się na Pacyfiku łącznością radiową i był na tym obszarze naprawdę niezły, jednakże zapisał się złotymi zgłoskami w bitwie o Midway dzięki niezwykłemu aktowi odwagi, gdy zniszczył japoński samolot lecący prosto na jego statek. „Mam wielką słabość do opowieści o braterstwie ludzi wspierających się w chwilach największej próby. Być może dlatego, że łączy mnie z moimi braćmi bardzo mocna więź. Chciałem pokazać, że Bruno, choć niepozorny, był prawdziwym amerykańskim bohaterem”, mówi aktor Nick Jonas, dodając, że to nie jedyny powód, dla którego przyjął rolę w „Midway” Emmericha. „Gdy założyłem po raz pierwszy mundur przygotowany przez pion kostiumowy, wróciłem pamięcią do zdjęć dziadka, który służył dumnie w amerykańskim wojsku. Natychmiast zrobiłem sobie zdjęcie i wysłałem je babci. Bardzo ciekawym doświadczeniem było dla mnie również poznanie prawdy o tej kluczowej bitwie na Pacyfiku, o której większość osób niewiele wie”, mówi Jonas. „Roland stworzył fantastyczne widowisko, które porwie widzów, ale Midway jest przede wszystkim filmem o ludziach, którzy znaleźli się w desperackiej sytuacji, ale nie złożyli broni, lecz wywalczyli sobie zasłużone miejsce w historii”.

ISOROKU YAMAMOTO (ETSUSHI TOYOKAWA)

Admirał Yamamoto był wyśmienitym strategiem oraz jednym z najwybitniejszych dowódców Japońskiej Cesarskiej Marynarki Wojennej. Ukończył studia na Harvardzie i Oxfordzie i był w pełni świadomy zarówno malejącej pozycji swego kraju na nowej mapie świata, jak i swoistego uzależniania się Japonii od Stanów Zjednoczonych, które dostarczały jej 80% potrzebnej ropy. Nie chciał ruszać na wojnę z Ameryką, którą traktował słusznie jako uśpionego giganta, ale los zmusił go do podjęcia zupełnie innej strategii. Współpracował blisko z kontradmirałem Tamonem Yamaguchim, obaj odegrali zasadnicze role w bitwie o Midway. Dla Etsushiego Toyokawy możliwość wcielenia się w tak niezwykłego człowieka była zaszczytem. „Admirał Yamamoto miał możliwość ułożenia sobie życia poza Japonią, co było w tamtych czasach prawdziwym ewenementem. Pobyt w Ameryce zmienił dodatkowo jego spojrzenie na świat. Jest w filmie scena, w której rozmawia po raz pierwszy z Laytonem. Czuć, że się wzajemnie szanują i rozumieją. Obaj robili wszystko, by nie dopuścić do wojny pomiędzy Japonią i Ameryką”, wyjaśnia Toyokawa, który w ramach przygotowań do roli przeczytał kilka biografii admirała i obejrzał wszystkie dostępne filmy dokumentalne. „Dowiedziałem się, że Yamamoto był w pełni świadomy faktu, że Amerykanie będą potrafili pokonać Japonię, i właśnie dlatego zdecydował się na atak z zaskoczenia na Pearl Harbor. Aż do bitwy o Midway prowadził zresztą Japonię do zwycięstwa, co nie byłoby możliwe przy innym dowódcy”.

TAMON YAMAGUCHI (TADANOBU ASANO)

Kontradmirał Yamaguchi był wschodzącą gwiazdą Japońskiej Cesarskiej Marynarki Wojennej. Bystry, bezkompromisowy, gardził konserwatywnym admirałem Nagumo, którego działania nie pozwalały jemu oraz admirałowi Yamamoto rozwinąć skrzydeł. Był jednym z architektów japońskiej ofensywny na Midway, a w filmie widzimy rozpierającą go dumę, gdy Yamamoto zezwala na rozpoczęcie planowania tej kluczowej operacji. Niestety, Amerykanie przechwytują plany i atakują jako pierwsi, a Yamaguchi może jedynie bezsilnie obserwować, jak jego ukochana flota zostaje zrównana z ziemią. Jako że był człowiekiem honoru, poszedł na dno wraz ze swoim statkiem. „Tamon był człowiekiem czynu, który nie lubił siedzieć z założonymi rękami. Im więcej o nim czytałem, tym bardziej mnie fascynował”, wspomina wcielający się z Yamaguchiego aktor Tadanobu Asano. „Był w głębi serca samurajem i myślę, że zdecydował na długo przed bitwą o Midway, że jeśli cos pójdzie nie tak, właśnie tam odda swoje życie. Nie potrafię wyobrazić sobie presji, z jaką musiał się borykać w Japońskiej Cesarskiej Marynarce Wojennej, ale wydaje mi się, że właśnie to pogodzenie się z losem uczyniło z niego jeszcze lepszego dowódcę. Wielka szkoda, że musiał zginąć w takich okolicznościach”.

CLARENCE DICKINSON (LUKE KLEINTANK) Porucznik Clarence Dickinson to świetnie wyszkolony pilot bombowców nurkujących, który niemal zginął w trakcie ataku na Pearl Harbor. Lata w eskadrze wraz ze swoim przyjacielem Dickiem Bestem. Choć Best jest sfrustrowany brakiem awansu na horyzoncie, Clarence dobrze wie, dlaczego tak się dzieje – wiele osób po prostu nie przepada za Bestem i jego metodami działania. Dickinsonowi nie podobała się zbliżająca się potyczka morsko-lotnicza o Midway, ale wykonał swój patriotyczny obowiązek i okazał się jednym z bohaterów II wojny światowej. Rola ta miała dla aktora Luke’a Kleintanka wymiar zgoła osobisty. „Mój dziadek brał udział w tych bitwach, służył na łodzi podwodnej Archer Fish, która starła się z japońskim lotniskowcem Shinano. Bardzo się ucieszyłem, gdy mogłem pomóc opowiedzieć jego i jego kolegów historię widowni na całym świecie”, wyjaśnia aktor, który w ramach przygotowań obejrzał między innymi nagrodzony w 1942 roku Oscarem dokument Johna Forda „The Battle of Midway”. „Był bohaterem, a jego dziedzictwo jest widoczne we wszystkim, co dzisiaj robimy, bo bez niego i jemu podobnych wojna na Pacyfiku mogłaby zakończyć się zupełnie inaczej”.